The Reason Why Vol. 3 Goran Kajfeš

January 22, 2018

Esensja

https://esensja.pl/muzyka/recenzje/tekst.html?id=25819

Goran Kajfeš jest Szwedem, cho? jego ojciec Davor – pianista jazzowy – urodzi? si? Chorwacji i tam te? zaczyna? muzyczn? karier?. Nie podoba?o mu si? jednak w kraju rz?dzonym dyktatorsko przez Josipa Broz Tito i kiedy nadarzy?a si? okazja, wybra? wolno?? w Skandynawii. Goran poszed? w jego ?lady, zostaj?c muzykiem, tyle ?e jako specjalno?? wybra? sobie inny instrument – tr?bk?. W ci?gu niemal dwudziestu lat, jakie min??y ju? od jego debiutu na profesjonalnej scenie, wzi?? udzia? w nagraniu kilkudziesi?ciu p?yt – i to zarówno w zespo?ach, troszeczk? upraszczaj?c, kameralnych (vide Nacka Forum, Oddjob, La La Lars, The Moon Ray Quintet), jak i big bandach kierowanych przez swoich kolegów po fachu (Szwedów Martina Küchena i Matsa Gustafssona, a ostatnio równie? Norwega Paala Nilssen-Love’a). Przed siedmioma laty przyszed? wreszcie taki moment, kiedy sam postanowi? stworzy? „orkiestr?”. Tak narodzi?a si? Subtropic Arkestra. Za?o?enie, jakie na samym pocz?tku dzia?alno?ci zespo?u przyj?? Kajfeš, by?o nietypowe – „orkiestra” ma mie? w swoim repertuarze jedynie przeróbki utworów innych wykonawców. I to bardzo konkretne, bo kojarz?ce si? z world music b?d? wprost pochodz?ce z krajów dla Europejczyka egzotycznych (jak Turcja, Brazylia czy pa?stwa Kaukazu). Na kolejnych p?ytach sk?ad formacji zmienia? si? rzadko, cho? za ka?dym razem pojawia? si? nowy muzyk. Na zamykaj?cym trylogi?, wydanym w listopadzie ubieg?ego roku, „The Reason Why, Vol. 3” jest nim saksofonista, klarnecista i oboista Per „Texas” Johansson, który jako czwarty wzmocni? sekcj? d?t? wcze?niej tworzon? przez Gorana Kajfeša, Jonasa Kullhammara (Svenska Kaputt) oraz – niespokrewnionego z „Texasem” – Pera „Ruskträska” Johanssona. Poza nimi po raz kolejny us?ysze? mo?emy równie? gitarzystów Reinego Fiske (Morte Macabre, Träd, Gräs och Stenar, Elephant9) i Roberta Östlunda, klawiszowca Jespera Nordenströma, kontrabasist? Johana Berthlinga (Time is a Mountain, Fire!) oraz b?bniarza Johana Holmegarda (Dungen, Svenska Kaputt). Sk?ad to znacznie wi?cej ni? zacny. Na „Vol. 3” – maj?cym bli?niacz? do swych poprzedników ok?adk? i ponownie logo wytwórni Headspin Recordings na obwolucie – znalaz?o si? siedem kompozycji pochodz?cych z ró?nych lat i ró?nych pa?stw. Pocz?tek jest prawdziwie afryka?ski. „Ibakish Tarekigne” Goran zaczerpn?? z opublikowanej w 1977 roku w Etiopii p?yty „Tche Belew” niejakiego Hailu Mergii i zespo?u The Walias. Melodyjne, lekko ko?ysz?ce otwarcie mo?e jednak zmyli? – z biegiem czasu na plan pierwszy wybija si? bowiem mocna, rockowa perkusja i staraj?cy si? jej dorówna? kontrabas elektryczny, wokó? których oplata si? energetyczne solo saksofonu. To jedynie wst?p do tego, co czeka nas pó?niej, kiedy do g?osu dochodzi ca?a, graj?ca unisono, czteroosobowa sekcja d?ta. Z Czarnego L?du, chocia? tylko symbolicznie, pochodzi tak?e „Trance Dance”, który to utwór skomponowa? i nagra? szwedzki saksofonista i pianista Christer Bothén (na longplayu „Trancedance” sprzed trzydziestu czterech lat). W nim etniczne rytmy (vide perkusjonalia) mieszaj? si? z psychodeli? (której elementy wprowadzaj? organy, fortepian elektryczny i syntezatory Nordenströma). Szans? zaistnienia otrzymuje tak?e Fiske, którego partia zepchni?ta jest jednak na plan drugi. Ale nic to, jego moment dopiero nadejdzie. „Le monde avait 5 ans” wysz?o spod r?ki Francuza Bernarda Fèvre’a i pierwotnie pojawi?o si? na elektroniczno-ambientowej p?ycie „Cosmos 2043” z 1977 roku. Fèvre nie stroni? jednak tak?e od acid house’u i disco – i z tak? w?a?nie materi? musia? zmierzy? si? Kajfeš. Orygina? zosta? w znacz?cy sposób rozbudowany; do?? powiedzie?, ?e wersja Subtropic Arkestra jest o trzy minuty d?u?sza. Zachowa?a ona elektroniczny klimat, ale jednocze?nie – dzi?ki wykorzystaniu fortepianu, fletu, saksofonów i tr?bki – zdecydowanie zyska?a na przestrzeni i aran?acyjnym bogactwie. Podobnie zreszt? jak „I’m on My Way / Patch of Blue” z repertuaru psychodeliczno-funkowej grupy US69 (i ich jedynego kr??ka „Yesterdays Folks” sprzed prawie pó?wiecza). Tym razem Goran i jego kompani postanowili troch? poeksperymentowa? i poimprowizowa?, nie naruszaj?c przy tym jednak podstawowej struktury utworu: s? wi?c i psychodeliczna sekcja rytmiczna, i funkowo-soulowe organy. D?ciaki dochodz? do g?osu dopiero pod koniec, najpierw uroczo si? mi?dzy sob? przekomarzaj?c, a nast?pnie do spó?ki z klawiszami delikatnie ko?ysz?c. „Ne rien voir, dire, entendre” ponownie przenosi nas do Afryki. Jest to bowiem utwór autorstwa Clémenta Mêlomê, wspó?twórcy pochodz?cego z Beninu, a powsta?ego pod koniec lat 60. XX wieku, big bandu T.P. Orchestre Poly-Rythmo. Afryka?skie rytmy znów zosta?y tutaj, podobnie jak w przypadku „Ibakish Tarekigne”, odczytane na rockowo. Fiske stara si? nawet k?sa? swoj? gitar?, staj?c si? z czasem coraz bardziej niecierpliwy i podgryzaj?c sekcj? d?t?. Nieco spokoju wnosz? natomiast koj?ce umys? i serce syntezatory – i ostatecznie to one odnosz? sukces. Im bli?ej ko?ca p?yty, tym bli?ej nam do czasów wspó?czesnych (ten sam manewr Kajfeš zastosowa? tak?e w przypadku „Vol. 2”). Numer przedostatni – „You Can Count on Me” – zaczerpni?ty z repertuaru Panda Bear (z albumu „Tomboy” z 2010 roku) – to ko?ysanka, któr? prawdopodobnie uda?oby si? u?pi? dziecko do snu. Co jest chyba wystarczaj?c? rekomendacj?. B?d?c doros?ym, nie warto jednak zasypia?, poniewa? mo?na by wtedy przegapi? – wie?cz?c? „Vol. 3” – „Sandy” Dana Snaitha (ukrywaj?cego si? pod pseudonimem Caribou). Od momentu gdy kompozycja ta ukaza?a si? na p?ycie „Andorra”, min??o ju? dziesi?? lat (z „groszami”). W tym czasie popad?a ona w zapomnienie. Czemu zreszt? trudno si? dziwi?. Kajfeš i Subtropic Arkestra tchn?li w ni? nowe ?ycie, przydaj?c jej mocy i klimatu. Gdy w finale „Sandy” wszystkie instrumenty milkn?, a rytm powoli zamiera, warto mie? w pami?ci to, co zapowiedzia? ju? wcze?niej Goran Kajfeš – ?e „The Reason Why, Vol. 3” to ostatnia cz??? serii. Wprawdzie nie robi si? od tego cieplej na sercu, ale za to pojawia si? kolejny pretekst, by po dotarciu do ostatniej nuty, zacz?? s?ucha? p?yty od nowa. A potem wróci? do „Vol. 1” (2013) i – zdecydowanie najlepszego z ca?ej trylogii – „Vol. 2”. Nie ma co rozpacza? tak?e z tego powodu, ?e Szwed o chorwackich korzeniach na pewno nie osi?dzie na laurach i jeszcze niejeden raz czym? pozytywnym nas zaskoczy. Czy b?dzie to kolejna w jego karierze „orkiestra”? Oby. Wszak zasmakowa? ju? w bigbandowym graniu, a wydaje si? ma?o prawdopodobne, aby odt?d jedynie podporz?dkowywa? si? innym liderom, jak mia?o to miejsce w Angles 9, Fire! Orchestra czy Pan-Scan Ensemble.